Living in Madeira part one


Ponad trzy i pół roku temu pojechaliśmy z mężem na wakacje. Na wyspę, którą kiedyś tam sobie upatrzyłam, ale ne było nas stać, żeby tam wtedy pojechać. Parę lat później, kiedy chodziłam na studia podyplomwe z ilustracji, postanowiliśmy tam pojechać.... Poczuliśmy, że to tu, to właśnie to chcemy zobaczyć jak się mieszka, tak na stałe.
Zaczęliśmy się uczyć portugalskiego.... i wtedy spękałam... Włączyły się lęki, bo jeszcze zaszłam w ciążę...., no ale słowo się rzekło...
Dziecko się urodziło i na początku założyliśmy, że nie uda nam się znależć pracy na Maderze, więc... padło na Lisbonę. Już byliśmy tam jedną nogą... Mąż pojechał... po dwóch tygodniach wrócił. To nie to miejsce i nie ten czas. Chwila oddechu. Mąż nadal uczy się portugalskiego a ja angielskiego by jechać z jakimś językiem w wersji zaawansowanej. ...
Teraz, córka 2 lata i cztery miesiące.... Czas koronawirusa w tle, a my czujemy, że teraz albo później będzie za późno.
Mocno spięliśmy pośladki na 2 miesiące. Mąż ma pracę, ja mam pracę zdalną... Helenka od września tu na miejscu do żłóbka.
Lot łączony, jako jedni z pierwszych lotów zagraniczych z przesiadką w Niemczech...
2lipca... jesteśmy na miejscu.
Głowy puchną od spraw i nowości...
Smutku dużo od rozstań z rodziną i przyjaciółmi oraz to, że mąż idzie do pracy do biura...
a 14 miesięcy pracował zdalnie...
Co będzie dalej... zobaczymy

Over three and a half years ago, my husband and I went on vacation.
On the island which someday I saw in magazine like a trip and i wonted to go there. But in that time it was to expensive. A few years later when I was on postgraduate studies with illustrations, we decided to go there .... and we thought that " this is a place where we wont to live".
We started to learn Portuguese .... and then i felt fear... Immediately i started to feel a lot of fear. In addition I was pregnant....
When the child had 3 months we wanted to live in Lisbon, because there was easier to have there a job... My husband went there, me and my daughter had a ticket on 2 weeks later... but it wasn't this place... husband came to our home. Time for break. Husband still learnt Portuguese but I broke and i started to learnt English, because i wanted to have one language on a good level..
Now Helen have two years and four months... Corona-virus time... we thought: now or never... so 2 months had to preparing to go to Madeira. Husband have here work, I work on-line...
Soon my child go here to nursery....
We had link flying in German... 
2 July we are here...
Our head are overwhelmed....
It was and still i feel a lot of sadness, missing family and friends...
More over my husband is going to the office, after he work 14 months at home...

What will be... I don't now....





Comments

Popular Posts